Witaj Ty, który chcesz, jak ja, raju na Ziemi.
Chcesz zmienić swoją rzeczywistość, zacznij od siebie. Właściwie jest to wszystko, co możesz zrobić. Jednak twoja pozytywna zmiana stworzy kompletnie inną energię wokół, co musi wpływać na otoczenie bliższe i w konsekwencji dalsze. Staniesz się żródłem cudownego światła rozprzestrzeniającego swoją dobrą energię na wszystko i wszystkich wokół. Czyż nie większym dobrem dla świata jest podlanie rośliny z czułym do niej nastawieniem, pogłaskanie kota, uśmiechnięcie się do rowerzysty, który przejedzie i już go nigdy nie zobaczysz, przytulenie dziecka, niż te słodkie cukierki podwyżki w pracy, wywiadu telewizyjnego, plażowania w egipskim kurorcie, bo to wszystko i jeszcze wiele innych rzeczy karmi tylko nasze EGO.
Ale od początku.
Pigułka nr 1: POKOCHAJ SIEBIE!
Mogę pokusić się o stwierdzenie, że zło tkwiące w nas bierze się z wszczepionego nam braku poczucia własnej wartości. Robią to dziecku kochający rodzice dla jego dobra. To jest to dramatyczne nieporozumienie, przekazywane z pokolenia na pokolenie. System karania za wszystko, co nam się w zachowaniu dziecka nie podoba i zapominanie o wzmacnianiu tego, co jest według nas właściwe. Jakby nie było czasu i sił do odwracania uwagi od złego, jakby nie było możliwości wspólnego cieszenia się z sukcesów. Matki zbyt często cierpią na brak cierpliwości, ojcowie zaś tylko od czasu do czasu włączają się w wychowanie, zakładając maskę surowego egzekutora. A gdzie serce, gdzie poświęcona uwaga, gdzie szacunek dla małego czlowieka? Szkoła kontynuuje kształtowanie braku pewności siebie, wzmacniając przy tym niedobrą tendencję do rywalizacji. Jeśli rywalizujesz, to żle życzysz konkurentowi. Rywalizacja jest głównym motywatorem postępów w edukacji. I tak wypaczeni przez szkodliwą "obróbkę wstępną" idziemy w życie. Nic dziwnego, że nie lubimy siebie samych, że nie podobamy się sobie, że nie wierzymy w swoje siły. Mamy przecież w głowie te napominania i krytykanctwo. Wdrukowano nam negatywny obraz nas samych. Nauczono nas porównywania z innymi, a ono zbyt często wypada na naszą niekorzyść. Jesteśmy więc frustratami pełnymi jadu, złośliwości, zawiści, żle życzymy innym, konkurujemy jak zahipnotyzowani i odczuwamy nic innego, jak brak szczęścia.
Moi drodzy, nie chodzi mi o znalezienie winnego, by poczuć się na chwilę lepiej. To nie byłoby konstruktywne, a wręcz niedojrzałe. Trzeba nam wznieść się ponad to, co kiedyś nam zrobiono, bez żalu i pretensji. Trzeba nam podjąć się trudu odgruzowania z tego pobojowiska nas samych, nas prawdziwych, takich jakimi jesteśmy bez tych przyklejonych śmieci. Uwierzcie mi, każdy człowiek jest diamentem, który może świecić swoim naturalnym blaskiem, a wtedy stajemy się spokojni, ukontentowani, kochający świat.
Tyle na dzisiaj. Będę ten wątek kontynuować jutro.
Pigułka nr 1 - POKOCHAJ SIEBIE.